Jedziemy na wycieczkę. W planie mamy całodniowy chillout – wędrówka przez las, potem rzeka, namiot, ognisko, i oczywiście jakaś strawa. Jako że znudziły się nam już puchy z fasolką po bretońsku, które w większych ilościach trochę ważą, szukamy jakiejś alternatywy. Czegoś co będzie lekkie, nie zajmie zbyt dużo miejsca w plecaku, i, rzecz jasna, będzie smaczne oraz pożywne (sporo wymagań). I tak, postanawiamy dać szansę liofilizatom od LyoFood, w które zaopatrzył nas swego czasu Specshop.pl.
Do dyspozycji mamy Farfalle w sosie szpinakowo-serowym, dla wegetariańskiego członka załogi oraz strogonowa dla mięsożercy. Do tego trochę owoców – leśny spacer (nie może być lepiej) i owocowy sad. Ruszamy.
SKŁAD
Szama zapowiada się bardzo obiecująco. Ze strony producenta (nota bene polskiej firmy, która w 2013 roku zdobyła złotą nagrodę OutDoor Industry), dowiadujemy się, że zjemy zbilansowane danie o maksymalnych wartościach odżywczych. Co więcej, ma być zdrowo i naturalnie. 100% naturalnych składników, żadnych konserwantów ani sztucznych dodatków. Rzeczywiście, patrząc na skład dań, trudno się do czegokolwiek przyczepić.
Farfalle to (oprócz makaronu) szpinak, cebula, śmietana, ser, migdały, czosnek, masło, sól i pieprz, a strogonow – makaron penne, mięso wołowe (24%), warzywa, i cała masa przypraw.
Oba dania są wysokokaloryczne, co z pewnością dostarczy odpowiedniego zastrzyku energii po całym dniu szwendania się po lesie (i nie tylko). Dostępne są porcje małe i duże, które po uwodnieniu ważą odpowiednio: 370 i 500g. Jako że dostaliśmy wersję „na bogato”, wegetarianka się przejadła (i nie dała rady dokończyć posiłku), ale mięsożerca wcisnął wszystko (co prawda potem trochę spuchł 😉 ).
OPAKOWANIE I PRZYGOTOWANIE
Ogromną zaletą liofilizatów są ich gabaryty, a co za tym idzie – waga. Nie zajmują dużo miejsca, są bardzo lekkie (nasze ważyły 132 i 152 g przed przygotowaniem), a w formie odwodnionej – dość płaskie.
Opakowanie jest bardzo funkcjonalne. Nie tylko dlatego, że jest srebrzyste, dzięki czemu trudno je przeoczyć w ściółce (zwłaszcza gdy świeci słońce), ale też z powodu łatwego dostępu, bo otwiera się za pomocą zamka strunowego, dzięki czemu można bez problemu zamknąć już gotowy posiłek. Dodatkowo (po oderwaniu górnej części) może także służyć za miskę.
Oczywiście, należy mieć na uwadze to, że do przygotowania dań obiadowych potrzebna jest woda (ok 350 ml na porcję, czyli mniej więcej półtorej szklanki). Co ciekawe, nie musi być to jednak wrzątek, bowiem produkty LyoFood, zanim zostaną poddane procesowi liofilizacji, są uprzednio gotowane.
POSIŁEK
Po otwarciu opakowania z daniami głównymi czeka nas pozytywne zaskoczenie. Wszystko pachnie bardzo przyjemnie, wyraźnie da się odróżnić poszczególne składniki. Aż chce się jeść.
Odpalamy turystyczny palnik gazowy, gotujemy wodę, zalewamy miksturę, mieszamy, zamykamy i niecierpliwie czekamy około 10 minut.
Wreszcie odrywamy wspomnianą wcześniej górną część, chwytamy za sporki i wcinamy.
Pierwsze wrażenia zapachowe gotowego produktu okazują się jeszcze bardziej pozytywne niż odwodnionej mieszanki, a smakowe – dla nas rewelacyjne.
Wegetarianka wprawdzie trochę pojęczała na zawartość soli, ale to raczej kwestia indywidualnej oceny. Mięsożerca był zadowolony. Co dość istotne, w przypadku tych dwóch konkretnych dań, nadal dało się odróżnić, co jest czym. Nie odnieśliśmy wrażenia „papkowatości” posiłków. Podsumowując, jedzenie nie tylko było naprawdę smaczne (nawet super-smaczne jak na outdoroową strawę przygotowywaną na szybko w dość spartańskich warunkach), ale i syte. Czego chcieć więcej?
No właśnie. Mimo pełnych brzuchów, pozytywnie nakręceni postanowiliśmy jeszcze spróbować liofilizowanych owoców.
Rzuciliśmy się więc na leśną mieszankę (w tych okolicznościach przyrody nie mogło być inaczej). Ta jednak zapachowo i smakowo nie powaliła. Dziwna struktura i jeszcze dziwniejszy zapach, ale da się zjeść.
Może nasze wrażenia byłyby inne, gdybyśmy potraktowali ją jako dodatek do czegoś, np. owsianki. Dramatu jednak nie było. Plusem jest to, że to produkt w pełni naturalny. Reszta, to kwestia upodobań.
PODSUMOWANIE
Nie mamy żadnych wątpliwości co do tego, że liofilizowaną żywność od LyoFood warto polecić. Łatwo ją przygotować, jest smaczna i pożywna. Koszt pojedynczego posiłku (danie głównie) wprawdzie nie należy do najmniejszych (średnio około 30 złotych za porcję), ale warto rozważyć taki wydatek, jeśli chcemy szybko zjeść coś dobrego i nie obciążać dodatkowo plecaka. Fajne jest też to, że oferta LyoFood jest naprawdę bogata i oprócz dań głównych można pokusić się o jakąś zupę, śniadanie, czy kupić od razu 10-dniowy zestaw, w wersji mięsnej lub wege. Innymi słowy, każdy powinien znaleźć coś dla siebie.
Plusy:
- Niska waga,
- duży wybór posiłków,
- płaskie, funkcjonalne opakowanie,
- pożywne i smaczne,
- krótki czas przygotowania.
Minusy:
- Konieczność posiadania/zdobycia dodatkowej wody,
- dość wysoki koszt.
Produkty marki LYO FOOD można zakupić w sklepie Specshop.pl
/Coral/